Donald Trump po raz kolejny nerwowo zareagował na decyzję banku centralnego. Tym razem dostało się ECB, za jego wczorajszą obniżkę stop mającą zdaniem Trumpa na celu deprecjację euro względem dolara (co nawiasem mówiąc na razie się nie udało). Dzień wcześniej Trump nazwał władze Rezerwy Federalnej „tępakami” domagając się obniżenia stóp do zera lub niżej.
Myślę, że łatwo zrozumieć frustrację Trumpa. Historyczne statystyki potwierdzają zasadność jego obaw. Gospodarcza recesja w USA w okresie 2 lat przed wyborami zdecydowanie redukuje szanse urzędującego prezydenta na reelekcję. Ostatnio przekonał się o tym George Bush Starszy, który pomimo spektakularnego zwycięstwa w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej przegrał wybory w 1992 roku, co nie było bez związku z recesją, która w gospodarce Stanów Zjednoczonych rozegrała się pomiędzy III kw. 1990 a I kw. 1991. Wcześniej Jimmy Carter przegrał walkę o reelekcję w 1980 roku, którego pierwszą połowę gospodarka USA spędziła w recesji. Z kolei Carter wygrał z Fordem wybory w 1976 roku, które rozegrane zostały 22 miesiące po formalny zakończeniu recesji z lat 1973-1975. Richard Nixon został ponownie wybrany pomimo recesji, która rozegrała się za jego pierwszej kadencji, być może dlatego, że od jej zakończenia (według NBER) od wyborów w 1972 roku upłynęły 2 lata i 2 miesiące.
W tym kontekście sierpniowy wzrost wartości publikowanego przez nowojorski odział FED – opartego na zachowaniu krzywej rentowności – wskaźnika prawdopodobieństwa recesji w gospodarce USA za 12 miesięcy do prawie 38 proc. jest dla obecnego głównego lokatora Białego Domu bardzo złą wiadomością.
O tym wskaźniku pisałem w lutym („Jakie jest prawdopodobieństwo recesji w USA w ciągu roku?”) produkując następującą projekcję dla S&P 500:
Po kolejnym wzroście prawdopodobieństwa recesji w maju („Perspektywy S&P 500 się pogorszyły„) projekcja wyglądała już tak:
W tej sytuacji może dziwić, że S&P 500 plącze się w okolicach szczytów, ale w rzeczywistości zawsze robił podobnie w przeszłości:
Projekcja uzyskana dzięki tym sygnałom (pierwszym w danej serii) spada do jesieni przyszłego roku czyli do okolic następnych wyborów prezydenckich w USA.
Nie jest to jakiś dramatyczny spadek, bo ścieżki indeksu w tych 8 historycznych epizodach wysokiego prawdopodobieństwa recesji za rok się w dużej mierze wzajemnie znoszą, ale tendencja jest oczywista. W przyszłym tygodniu przekonamy się, czy Rezerwa Federalna pozostanie nieugięta decydując się jedynie na kolejną obniżkę o ćwierć punktu, czy też czeka nas jakaś niespodzianka (rynku akcji zachowują się, jak gdy na taką niespodziankę liczyły).
Nic dziwnego, że Trump się frustruje próbując najwyraźniej zrealizować dwa chyba sprzeczne ze sobą cele: reelekcję i podnoszącą prawdopodobieństwa recesji wymianę ciosów z Chinami. Te ostatnie próbują przetrwać nawałę kusząc zagranicznych inwestorów: w tym tygodniu zniesione zostały ograniczenia w imporcie kapitału.
Krótkoterminowy scenariusz dla S&P 500, który zasugerowałem 5 tygodni temu („Na S&P 500 powtórka z lutego i października ub. r.„) w miarę się sprawdzał do minionego tygodnia. Robiąca „klasyczny” „helołinowy” dołek projekcja uzyskana na podstawie tych dwu analogii odkleiła się wyraźnie od rzeczywistości na ostatnich sesjach:
… podobnie zresztą jak projekcja z marca („Na S&P 500 najlepsze pierwsze 2 miesiące roku od 28 lat„), która też kończy słabość na przełomie października i listopada:
Czyżby inwestorzy dowiedzieli się czegoś tydzień temu?
Podsumowanie: pomimo kolejnego wzrostu prawdopodobieństwa recesji gospodarczej w USA za 12 miesięcy S&P 500 odkleił się w minionym tygodniu w górę od wcześniejszych projekcji, które sugerują jeszcze jedną falę osłabienia do sezonowego dołka w okolicach Wszystkich Świętych (czyżby inwestorzy czegoś się dowiedzieli, co nie jest jeszcze znane szerszej publiczności?). Jak pokazują historyczne projekcje wysokie prawdopodobieństwo recesji w USA w przyszłym roku raczej nie czyni z Wall Street miejsca, gdzie w ciągu najbliższego roku można oczekiwać poważniejszych zysków (oczywiście jakieś październikowe strząśnięcie dyskontujące prawdopodobne osłabienie gospodarcze by to zmieniło). Zmniejsza również szanse na reelekcję prezydenta. Prawdopodobnie jakieś korzystne dla USA porozumienia gospodarcze z Chinami mogłoby pozwolić na uniknięcie recesji i dałoby Trumpowi zwycięstwo w wyborach w listopadzie 2020, ale na razie „gra w cykora” pomiędzy USA i Chinami trwa.