Azja spłynęła czerwienią o poranku

 | 30.01.2020 11:15

Materiał wykonany na zlecenie Domu Maklerskiego Banku BPS S.A.

Po trwającej od 20 stycznia przerwie w notowaniach związanej z obchodami chińskiego nowego roku otworzyła się dziś giełda na Tajwanie notując 5,8 proc. spadek wartości głównego indeksu do poziomów z listopada. Daje to być może po części wyobrażenie na temat tego, co się stanie, gdy wreszcie wznowione zostaną notowania na giełdach w Szanghaju i Shenzhen. Miało to nastąpić jutro, ale przerwę w notowaniach przedłużono i chińskie giełdy mają zostać otwarte dopiero w poniedziałek. Czwartek był drugim dniem spadku dziennej dynamiki liczby nowych potwierdzonych przypadków zachorowań na wirusa z Wuhan na świecie. Ponieważ okres inkubacji choroby wynosi średnio ok. 5 dni, a kwarantanna w epicentrum epidemii czyli mieście Wuhan została równo tydzień temu, bo ten spadek dynamiki zachorować można interpretować jako argument za tym, że podjęte środki ostrożności zaczynają działać. Na razie jednak jest zbyt wcześnie by wyciągać z danych z poprzednich 2 dni ostateczne wnioski, bo za spadkiem liczby potwierdzonych zachorowań mogą stać jakieś trywialne przyczyny typu ograniczenia w zdolności do aplikowania testów. Niepokojące było np. to, że wśród pasażerów samolotu, którym z Wuhan ewakuowano Japończyków, wykryto 3 przypadki zakażenia wirusem, co biorąc pod uwagę, że Wuhan ma ponad 11 mln mieszkańców, może dawać do myślenie (ale oczywiście ta próbka była mała). Do nadal pesymistycznych interpretacji obecnej sytuacji skłaniały się we czwartek wszystkie czynne azjatyckie giełdy spływając czerwienią (Hang Seng -2,7 proc., Nikkei i Kospi po -1,7 proc.; przynajmniej roczne minima indeksów giełd w Malezji i na Filipinach).