Co dalej z cenami akcji na rynkach wschodzących?

 | 12.12.2018 08:14

Od dawna staram się monitorować wykres względnej siły MSCI Emerging Markets Index wobec MSCI World ilustrujący kierunek cyklicznych przepływów globalnego kapitału z rozwiniętego centrum do zacofanych peryferii i odwrotnie. W tekście sprzed prawie 5 lat ("'Zmiana paradygmatu' prawie 3 lata później") cytowałem swój komentarza umieszczony pod "Wykresem dnia" z 9 sierpnia 2010 roku (niestety moje "Wykresy dnia" chyba zniknęły ze stron CDM Pekao (WA:PEO) SA):

"Ostatnio dużo się mówi na temat relatywnie jasnych perspektyw stojących przed „rynkami wschodzącymi”, które – za względu na relatywnie korzystniejszą „proinflacyjną” strukturę demograficzną (więcej młodych ludzi, którzy w przyszłości zaciągną kredyty hipoteczne) – jeszcze przez okres kolejnego pokolenia nie będą odczuwać deflacyjnej presji „ala Japonia”, na którą zdają się być skazane starzejące się społeczeństwa półkuli północnej. Warto jednak zwrócić uwagę, że rynki nie czekają, aż te prognozy się potwierdzą, lecz już od bardzo dawna dyskontują taki optymistyczny dla EM scenariusz. Świadczy o tym to że względna siła indeksu MSCI Emerging Markets wobec MSCI Word osiągnęła ostatni najwyższy poziom w historii. EM są obecnie najsilniejsze od 1994 roku. Ktoś kto sprzedał akcje na „Rynkach wschodzących” (np. na GPW) w 1994 roku, mógł je po tej samej cenie odkupić 10 lat później w 2004 roku. Tak więc obecne zainteresowanie „rynkami wschodzącymi” trzeba monitorować, należy jednak uważa, by nie dać złapać się w tę samą co w 1994 roku pułapkę."

Ówczesne ostrzeżenie okazało się profetyczne, bo rynki "wschodzące" osiągnęły swój szczyt siły względem rynków "rozwiniętych" już niecałe 2 miesiące później i od tamtej pory słabły. W tekście ze stycznia 2014, który przywołałem powyżej, wykres tej względnej siły wyglądał już tak: