Czy to na pewno już wojna?

 | 29.08.2014 12:57

Fakt: rosyjskie wojska przekroczyły granicę z Ukrainą. Prawdą jest również to, że nawet w relacjach ukraińskich nie są to duże siły w porównaniu chociażby z tymi, które brały udział w ćwiczeniach koło granicy. Media niestety rozdmuchują całą sytuację, warto jednak się jej przyjrzeć na spokojnie, gdyż logika rynkowa jest trochę inna niż logika serwisów informacyjnych.

Rosja postanowiła najwyraźniej nie czekać z rozwiązaniem kwestii wschodu Ukrainy na sezon grzewczy i po prostu kupienie tego terytorium poprzez kurki z gazem. Wszystkie media mówią obecnie o wojnie, interwencji wojskowej czy nawet inwazji. Faktem jest, że pojawiły się wojska rosyjskie na wschodzie Ukrainy, temu zaprzeczyć się nie da. Wątpliwym jest jednak, by Rosjanie chcieli się angażować w otwarty konflikt zbrojny w Europie. Jaki miałby zatem cel taki ruch jak obecnie? Jest to demonstracja siły. Wszyscy wiemy, że nie będzie otwartej wojny między Ukrainą a Rosją. Potencjał militarny tych państw jest delikatnie mówiąc odmienny. Nie zmienia to faktu, że Rosji najwygodniej jest przejąć te tereny drogą demokratyczną niż jechać czołgami.

Jaki jest zatem możliwy scenariusz? Kreml najprawdopodobniej gra na negocjacje przywódców separatystów z Kijowem. W najgorszym wypadku referendum, które znowu trzeba będzie podrasować, co zresztą nie jest szczególnie trudne, jak pokazał przykład Krymu. Co dadzą negocjacje? Jak to bywa w tego typu układzie, wątpliwe jest, by któraś strona wyszła z nich z niczym. W rezultacie okaże się, że Ukraina podzieli się częścią swojego terytorium z separatystami. Ci z kolei następnego dnia przetartą przez Krym ścieżką przyłączą się do Rosji. W negocjacjach ważną kartą są też umowy handlowe, które Rosja chce wypowiedzieć Ukrainie w ramach jej integracji z UE.

Jak reagują rynki? Patrząc na wykresy krótkoterminowe, można mówić o strachu, jednak w dalszym ciągu mówiłbym o kontrolowanych zachowaniach. Złoty jest obecnie wyceniany względem euro na 4,22 zł, a względem franka 3,50 zł, dolar kosztuje 3,21 zł, a funt 5,32 zł. W kontekście ostatnich miesięcy są to wysokie poziomy, to racja. Do maksimów z 2012 roku brakuje nam od 15 do 30 groszy, zatem nie można jeszcze mówić o apokalipsie. Prognozy ekspertów mówią, że w przypadku otwartej wojny euro osiągnie 4,50 zł. Nie twierdzę, że nie, ale obecnie taka prognoza jest warta tyle, co ta, że w przypadku wojny jądrowej, euro przekroczy 5 zł. Licytacja niesprawdzalnych, ale medialnych prognoz potrwa i nie należy dać się zwariować.

Pobierz aplikację
Dołącz do milionów osób, które dzięki Investing.com są zawsze na bieżąco z sytuacją na rynkach finansowych.
Pobierz

Dzisiaj warto zwrócić uwagę na następujące dane makroekonomiczne:
10:00 - Polska - PKB,
14:30 - USA - dochody i wydatki amerykanów,
15:45 - USA - Chicago PMI.

Czy w kontekście tego, co się dzieje, dane makroekonomiczne jak np. PKB w Polsce mają wciąż wpływ na rynek? Tak, jak najbardziej. Inwestorzy obracają pieniędzmi a nie emocjami widzów, muszą się zatem opierać na konkretach. W rezultacie awersja do ryzyka na Wschodzie owszem ma miejsce. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że Ukraina jest tutaj w Europie. Z perspektywy inwestora w USA podobna sytuacja co na Ukrainie dzieje się od dawna w Iraku czy Strefie Gazy.

EUR/PLN
Wykres kursu średniego EUR/PLN za okres od 29.05.2014 do 29.08.2014