Niby się tego spodziewaliśmy. Niby wszyscy o tym wiedzieli. Niby nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem. A jednak. Druga fala infekcji Covid-19 uderzyła właśnie w tych stanach, które kilka tygodni temu jako jedne z pierwszych zdecydowały o zniesieniu restrykcji.
Teksas i Kalifornia, czyli dwa najbardziej zaludnione rejony Ameryki, odnotowały w tym tygodniu nowy dzienny rekord przyrostu liczby zachorowań i wzrost dynamiki infekcji. Arizona i Floryda również raportują coraz większe liczby nowych przypadków, co pokazuje, że nadejście drugiej fali zakażeń staje się faktem.
Póki co władze nie mówią o ponownych blokadach, ale sugerują, aby mieszkańcy nie wychodzili z domów, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Miejsca dostępne publicznie takie, jak parki rozrywki czy muzea, muszą działać maksymalnie na 50% swoich możliwości.
Teoretycznie o połowę mniejsze przychody, ale praktycznie sytuacja będzie wyglądała jeszcze gorzej, ponieważ w obliczu wzrastającego zagrożenia, ponownie sporo osób dobrowolnie zrezygnuje z wizyt w kinach, restauracjach, teatrach czy galeriach handlowych bez względu na to czy istnieją formalne ograniczenia czy też nie.
To sprawia, że wiele firm boryka się z dylematem: otwierać czy nie otwierać? Funkcjonowanie w czasie epidemii nie jest bowiem tanie. W ostatnich raportach firmy zaczęły już podawać, ile tak naprawdę kosztuje je funkcjonowanie w tej nietypowej sytuacji. Na zakup środków dezynfekujących, sprzętu ochronnego, zapewnienie testów wirusowych i wypłacanie dodatków do pensji najbardziej narażonych pracowników spółki wydały do tej pory naprawdę astronomiczne kwoty.
Dla sieci Target (NYSE:TGT) rachunek za ostatnie trzy miesiące wyniósł równy miliard dolarów, dla Walmarta było to 900 milionów, dla Krogera 830 mln, dla Home Depot 640 mln, a dla T-Mobile 117 milionów. Wszystkie firmy, które bazują na fizycznym kontakcie z klientami ostrzegają, że w tym kwartale koszty dodatkowych zabezpieczeń będą o wiele wyższe.
Pobierz aplikację
Dołącz do milionów osób, które dzięki Investing.com są zawsze na bieżąco z sytuacją na rynkach finansowych.
Pobierz
Cześć przedsiębiorstw podejmuje zatem decyzje o opóźnieniu w otwarciu swoich biznesów lub nawet o ponownym zamknięciu tych już działających. Apple (NASDAQ:AAPL) poinformował właśnie, że zamyka siedem sklepów w Teksasie, a Disney zdecydował o przesunięciu na bliżej nieokreśloną przyszłość planowanego lipcowego otwarcia parków rozrywki na Florydzie i w Kalifornii.
Sytuacja nie lepiej wygląda wśród mniejszych przedsiębiorców. Wiele sklepów, salonów fryzjerskich czy kosmetycznych w najbardziej narażonych stanach ponownie zostaje zamknięta. Tym razem tymczasowo na dwa tygodnie, żeby pracownicy mogli poddać się dwutygodniowej kwarantannie. W zależności jednak od rozwoju sytuacji, nie ma tu gwarancji, że biznes wróci do pełnego życia po tym terminie. Biorąc pod uwagę ponowny dynamiczny przyrost zachorowań, jest to coraz bardziej wątpliwe.
W kontekście giełdy nowe dane oznaczają, że wszystkie dotychczasowe pozytywne informacje zostały już prawdopodobnie uwzględnione w nadmuchanych kursach akcji. Spadki z dwóch ostatnich dni sugerują natomiast, że inwestorzy zaczynają w końcu zadawać pytania o to, czy ostatnie optymistyczne wzrosty kursów na Wall Street aby na pewno odzwierciedlają sytuację panującą dzisiaj na Main Street.