OPEC swoje, Ropa swoje

 | 08.02.2017 10:42


Cały ten klimat wokół rynku ropy pokazuje, że porozumienie krajów OPEC zbudowane jest na niezwykle chwiejnych fundamentach. Niby wszystkie kraje stosują się do cięć, niby ograniczają produkcję, jednak wymiernych efektów tych działań nie widać. Co tydzień na rynek napływają kolejne dane odnośnie zapasów pochodzące z różnych źródeł. Większość z nich, pokazuje, że zapasy ropy wcale nie spadają w takim tempie w jakim wiele osób, szczególnie z Bliskiego Wschodu, mogłoby się spodziewać. Ponadto niepokojące dla szejków mogą być dane odnośnie popytu na samą benzynę, które ostatnio znacznie podupadły. Można i ograniczać podaż, ale jak popytu również brakuje to robi się problem.


Technicznie też nie wygląda to zbyt optymistycznie. Jeszcze kilka dni temu, obraz był pozytywny. Mieliśmy wyjście górą, po zanegowaniu formacji odwrotu, czyli głowy z ramionami (żółte obszary). Cena finalnie nie przebiła linii szyi i powędrowała na północ ku uciesze roponośnych krajów. Wybicie nie zostało jednak utrzymane ukazując słabość popytu. W tym momencie, atak kupujących jest niczym innym jak tylko fałszywym wybiciem (pomarańczowy obszar), które powinno poskutkować niedźwiedzią karą. Tak też zachowuje się w tym momencie cena ropy, która mocno spada, dochodząc do minimów z 20-ego stycznia. Bronimy się obecnie na poziomie linii szyi a przebicie tego poziomu otworzy nam drogę do 53.5$/bbl, gdzie zlokalizowane jest długoterminowe wsparcie (zielony).


W mojej opinii sentyment jest tutaj negatywny i od strony technicznej a także popytu i podaży nie ma tutaj dużo czynników mogących wspierać aprecjację. Pozostają tutaj jedynie wszelkiej maści werbalne interwencje, które stają się dosyć częste, więc rynek powoli uczy się ich trawić a w konsekwencji ignorować. Dopóki nie pojawią się twarde dane wskazujące na sukces porozumienia OPEC, ciężko będzie tutaj o trwałe wzrosty.