Przyjdzie taki dzień, że będziemy mieli na WIG-u BUX-a?

 | 19.02.2019 12:11

Skoro już wczoraj pojawił się tu żartobliwie temat Polski jako "drugiej Kanady", to pociągnijmy dalej te krotochwile. 8 lat temu Jarosław Kaczyński wyraził nadzieję, że "przyjdzie taki dzień, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt". Mam alergię na takie porównania, bo często kończą się one katastrofą dla krajów wybieranych na wzorzec do naśladowania dla Polski. Gdy w Karlinie doszło do erupcji ropy naftowej w grudniu 1980, mieliśmy być drugim Kuwejtem. Alternatywną koncepcję - Polski jako drugiej Japonii- lansował wtedy Lech Wałęsa. 10 lat później dla Kuwejtu skończyło się to inwazją Saddama Hussajna, a dla Japonii pęknięciem bańki inwestycyjnej i długotrwałą stagnacją. Moc klątw rzucanych przez polskich polityków potwierdził kryzys, który w latach 2007-2009 dotknął kraje strefy euro w tym Irlandię, zaraz po tym jak Donald Tusk uznał ten kraj za przykład do naśladowania dla Polski.

Okazuje się zresztą, że takich porównań było więcej (druga Korea, drugie Niemcy, druga Turcja, a nawet drugi Pakistan). Nie zawsze jednak kraj zaszczycony przez naszych polityków musi koniecznie czekać jakiś straszny los. Na przykład Norwegia, którą mieliśmy się stać dzięki gazowi z łupków, pomimo późniejszego tąpnięcia cen surowców energetycznych ma się ciągle jako tako.

Zdrowy rozsądek podpowiadał jednak, że słowa o Warszawie jako drugim Budapeszcie raczej stanowią ostrzeżenie dla Węgier niż nadzieję dla Polski. Minęło jednak 8 lat i Węgry nadal się trzymają. Nie tylko się trzymają, ale również w latach 2015-2018 tamtejszy indeks giełdowy wzrósł ponad 2,5-krotnie, gdy w tym samym czasie WIG-20 praktycznie nie zmienił swojej wartości.