WIG20 czeka na gospodarkę, czy ostrzega?

 | 20.02.2014 14:39

Mająca długą tradycję i wiarygodne podstawy zasada, mówiąca że indeksy giełdowe z wyprzedzeniem sygnalizują tendencje zachodzące w realnej gospodarce, tym razem sprawdza się połowicznie. W sposób klasyczny zachowują się wskaźniki małych i średnich firm. WIG20 natomiast po trafnym rozpoznaniu nadchodzącego ożywienia, zrezygnował z zrezygnował z jego potwierdzenia.

W wiosną 2011 r. indeksy warszawskiej giełdy ustanowiły szczyt trwającej od lutego 2009 r. hossy, stanowiącej odreagowanie wcześniejszego załamania, po globalnym kryzysie finansowym i będącej jego konsekwencją recesji w światowej gospodarce. Trzy kwartały później apogeum cyklicznego ożywienia osiągnęła nasza gospodarka. Giełdowy barometr bez zarzutu spełnił więc swoje zadanie. Niebezpieczeństwo spowolnienia jeszcze wcześniej można było dostrzec obserwując nie przebieg „surowych” indeksów, lecz ich dynamikę, liczoną analogicznie, do sposobu liczenia tempa wzrostu PKB, a więc porównując ich wartość w danym kwartale z wartością w tym samym kwartale poprzedniego roku. W takim ujęciu giełda przed kłopotami w gospodarce przestrzegała już od drugiego kwartału 2010 r.

Tempo wzrostu PKB i dynamika zmian indeksu średnich spółek

(kwartał do kwartału poprzedniego roku) w proc.