Wybory we Francji. Strefa euro w opałach

 | 19.04.2017 12:47

Pięcioletnia kadencja Francoisa Hollande'a we Francji dobiega końca. Okres ten nie będzie najlepiej wspominany przez naród francuski, któremu ciężko wymienić chociaż jeden z sukcesów prezydenta, poza tym, że nie zdecydował się kandydować w kolejnych wyborach. W ciągu kilku ostatnich lat Unia Europejska, której trzon stanowią Francja oraz Niemcy, straciła na sile, co dobitnie podkreślił Brexit. Jedną z przyczyn był kryzys imigracyjny, który Francuzi mocno odczuli na swojej skórze. Kolejne problemy to biurokratyzacja gospodarki, a w efekcie odpływ dobrze płatnych miejsc pracy, głównie do Azji. Jak w przyszłości będzie wyglądać polityka Francji oraz Unii Europejskiej? Wiele powie nam na ten temat wynik wyborów prezydenckich, których pierwsza tura odbędzie się 23 kwietnia. Batalia o fotel prezydenta toczyć będzie się pomiędzy Marine Le Pen, Emmanuelem Macronem oraz Francoisem Fillonem.


Tło wyborów

Francja znajduje się w kluczowym momencie. W ostatnich latach spadła liczba osób należących do klasy średniej, która obecnie stanowi około 2/3 kraju. Rozwarstwienie w społeczeństwie nie jest tak wielkie jak w Stanach Zjednoczonych, ale kierunek zmian nie napawa optymizmem. Ponadto rośnie liczba osób, zarabiających pensję minimalną. Przybywa również obywateli, żyjących z zasiłków. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Amerykańskie Centrum na rzecz Demokracji, bezrobocie wśród muzułmańskiej młodzieży wynosi już około 40%.

Oficjalny dług Francji w 2016 roku wyniósł 96% PKB. Marine Le Pen zwróciła uwagę, że aż 65% zadłużenia znajduje się w zagranicznych rękach.