Złoto pod presją Fed i spekulantów

 | 04.07.2013 13:16

Za kilkanaście tygodni miną dwa lata od ustanowienia przez ceny złota rekordu wszech czasów. Od tamtej pory notowania znajdują się w trendzie spadkowym, którego efektem jest zniżka sięgająca 38 proc. Choć nie brakuje pesymistycznych prognoz, nie musi to oznaczać końca złotej hossy.

Od 6 września 2011 r., gdy w ciągu dnia notowania złota dotarły do 1921 dolarów za uncję, ustanawiając historyczny rekord, do 28 czerwca 2013 r. doszły do 1180 dolarów, zniżkując łącznie o 38 proc. Tylko od początku 2013 r. spadek wynosi 25 proc. Tak tanie złoto było ostatnio w sierpniu 2010 r., czyli niemal trzy lata temu. To największy i najdłużej trwający spadek w ciągu ostatnich 13 lat. Z załamaniami notowań o podobnej skali mieliśmy ostatnio do czynienia od marca do października 2008 r., gdy złoto potaniało o 34 proc. i od maja do czerwca 2006 r., gdy zniżka wyniosła 26 proc. Tak długi okres spadków wystąpił ostatnio od października 1999 r. do lutego 2001 r. Wówczas przecena osiągnęła jednak tylko 25 proc., a po jej zakończeniu zaczął się trwający 11 lat czas hossy, który przyniósł wzrost notowań o 656 proc.

W czasie, gdy ceny złota biły kolejne rekordy, mnożyły się opinie i prognozy, mówiące że zwyżka może potrwać jeszcze długo i wynieść notowania na niespotykane dotąd poziomy. Najodważniejsi eksperci lokowali je nawet w okolicach 5000 dolarów za uncję, a przewidywania zakładające zwyżkę do 2800-3000 dolarów uznawane były za całkiem realne. Często jednak bywa tak, że prognozy jedynie podążają za dominującą tendencją, a nieliczne idą pod prąd, uwzględniając różne czynniki i okoliczności. Podobnie jest obecnie. Najbardziej ostrożne wskazują okolice 1000-1100 dolarów za uncję jako poziom zatrzymania fali spadków. Te najbardziej radykalne mówią o poziomie 500-600 dolarów za uncję, jako docelowej skali zniżki. Przeważają opinie o definitywnym zakończeniu fali wzrostów i wejściu notowań kruszcu w długotrwały trend spadkowy.

O hossie mało kto wspomina. Do tych ostatnich należy między innymi Peter Schiff, znany z tego, że przewidział ostatni globalny kryzys finansowy. Jego przeciwnikiem jest inny guru, Nouriel Roubini, który sądzi, że cena złota spadnie poniżej 1000 dolarów za uncję. Słynni inwestorzy Marc Faber i Jim Rogers, także nie są przekonani o bessie. Pierwszy z nich przewiduje co najmniej spore odbicie cen, drugi zaś deklaruje zakup złota po nieco niższych od obecnych cenach, a więc po pogłębieniu korekty. Charakterystyczne dla zróżnicowania poglądów na przyszłość złota jest również podejście do złota dwóch innych inwestycyjnych autorytetów. Georg Soros od dłuższego czasu pozbywa się złota. Pod koniec ubiegłego roku zredukował swoje zaangażowanie o połowę i robi to nadal. Z kolei John Paulson twardo trzyma się złota, mimo że zarządzany przez niego fundusz od początku roku stracił ponad 50 proc. Podobne zróżnicowanie można dostrzec wśród przedstawicieli najbardziej cenionych ośrodków analitycznych. Analitycy Goldman Sachs, Deutsche Bank i Credit Suisse tną prognozy dla złota, nawet do poziomu poniżej 1000 dolarów za uncję w ciągu następnych kilkunastu miesięcy, natomiast eksperci Bank of America Merrill Lynch przewidują wzrost notowań do około 2000 dolarów w ciągu trzech lat.

Notowania złota i kontraktów na amerykańskie obligacje 10-letnie