SEG pyta emitentów o MAR, zaproponuje szereg zmian w regulacjach i sankcjach (wywiad)

PAP

Opublikowano 21.01.2019 12:46

SEG pyta emitentów o MAR, zaproponuje szereg zmian w regulacjach i sankcjach (wywiad)

(PAP) Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych skierowało ankietę do emitentów z pytaniem o ocenę dotychczasowego funkcjonowania regulacji MAR - poinformował PAP Biznes prezes SEG Mirosław Kachniewski. Z wynikami ankiet SEG zwróci się do Brukseli i zaproponuje szereg zmian w regulacjach i sankcjach.

Stosowanie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie nadużyć na rynku (MAR - Market Abuse Regulation) rozpoczęło się w Polsce od 3 lipca 2016 roku. Wprowadzaniu nowych regulacji towarzyszyły obawy emitentów zarówno co do jasności przepisów dotyczących informacji poufnych, jak i wysokości możliwych sankcji karnych.

Najistotniejsze zmiany wprowadzone przez rozporządzenie MAR związane były między innymi z nowym reżimem funkcjonowania informacji poufnych (w tym stworzeniem jednolitej definicji informacji poufnej); rozszerzeniem obowiązków w zakresie raportowania transakcji instrumentami finansowymi przez członków organów spółki oraz osoby z nimi związane, a także rozszerzeniem istniejących do tej pory przepisów dotyczących nadużyć na rynku m.in. o nadużycia także w alternatywnych systemach obrotu czy na maklerskich platformach kojarzenia ofert.

Za naruszenia przepisów MAR Komisja Nadzoru Finansowego może nałożyć w drodze decyzji karę pieniężną w przypadku osób fizycznych do 4,1 mln zł, w przypadku innych podmiotów do 10,4 mln zł lub do kwoty stanowiącej równowartość 2 proc. całkowitego rocznego przychodu wykazanego w ostatnim zbadanym sprawozdaniu finansowym za rok obrotowy, jeżeli jest wyższa niż 10,4 mln zł.

Po dwóch latach od wprowadzenia MAR Unia Europejska rozpoczyna prace nad wielką rewizją, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy wszystkie przepisy funkcjonują prawidłowo i czy nie są konieczne pewne korekty. Z polskiej strony gotowość do przedstawienia uwag w czasie tej rewizji zgłosiło Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych.

Od 16 do 28 stycznia SEG prowadzi konsultacje dotyczące propozycji zmian MAR. Ich wyniki przedstawione zostaną Komisji Europejskiej i będą jednym z elementów branych pod uwagę przy rewizji MAR, której celem będzie ocena wpływu tej regulacji na rynek kapitałowy.

"Na 2019 rok przypada rewizja MAR i powinniśmy w jak największym stopniu zidentyfikować obszary, w których regulacja ta jest szczególnie szkodliwa oraz wskazać sposoby zapewnienia bezpieczeństwa inwestorów przy innym podejściu regulacyjnym" - powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes prezes SEG Mirosław Kachniewski.

"Mamy mnóstwo przemyśleń, jakie MAR przyniósł rezultaty na rynku polskim, zainicjowaliśmy też dyskusję na poziomie unijnym. Wysłaliśmy do emitentów ankiety, w których pytamy o kwestie, które zidentyfikowaliśmy jako najbardziej istotne. Mamy zamiar zebrać tych informacji na tyle dużo, żeby miały one wydźwięk w negocjacjach unijnych, bo jeśli przyjdziemy z konkretnymi danymi, to trudno je będzie zignorować" - dodał.

Pobierz aplikację
Dołącz do milionów osób, które dzięki Investing.com są zawsze na bieżąco z sytuacją na rynkach finansowych.
Pobierz

W jego opinii, sformułowanie wniosków na podstawie ankiet będzie raczej proste, chyba że pojawią się duże rozbieżności w odpowiedziach.

"Zaproponujemy zmiany w regulacjach tam, gdzie będziemy mogli uzasadnić to potrzebami rynku. Przedstawimy to Brukseli, żeby można było je wykorzystać przy pracach legislacyjnych. Zakładam, że wiele uda się przewalczyć, jest wiele spraw, które w sposób oczywisty są źle napisane. Ktoś, kto nie ma złej woli, musi się z nami zgodzić" - powiedział Kachniewski.

Prezes SEG ocenia, że głównym problemem jest już sama definicja informacji poufnej, która - w jego opinii - została sformuowana w tak ogólny sposób, że można za poufną uznać w zasadzie każdą informację.

"Jeśli się ją wyrwie z różnego rodzaju ozdobników retorycznych, to pozostaje definicja, że informacją poufną jest taka informacja, którą racjonalny inwestor prawdopodobnie wykorzystałby w części przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej. A to może być wszystko, zwłaszcza że nie ma jednego wzorca racjonalnego inwestora, bo jeden inwestor na podstawie tych samych informacji może uznać, że jest tanio, a drugi, że drogo i różnie mogą oni oceniać, co jest dla nich ważne" - powiedział.

Brak jasno sformułowanej definicji informacji poufnej oznacza, że emitenci mogą otrzymać drastyczne kary na podstawie uznaniowej oceny dokonanej przez regulatora. Kachniewski zwraca uwagę, że wysokość kar potencjalnie jest wyższa niż kapitalizacja aż 294 spółek notowanych na giełdzie w Warszawie.

"Dlatego proponujemy jedno z dwóch rozwiązań. Pierwsze, bardziej rewolucyjne, które pewnie nie przejdzie, zakłada, że zostawiamy dzisiejszą szeroką definicję informacji poufnej, która ostrożnościowo obejmuje wszystko, co może być ważne dla spółki. Nie można jej ujawniać, każdy kto ją posiada, musi być na liście, nie wolno handlować w oparciu o taką informację. Zmiana jest tylko jedna: nie trzeba jej niezwołocznie publikować itd." - powiedział prezes SEG.

"Czyli zostaje po staremu, poza obowiązkiem niezwłocznej publikacji. Powstaje wtedy pytanie, co trzeba opublikować i kiedy. Opublikować trzeba będzie w momencie, gdy informacja nabierze znamion cenotwórczości, stanie się ważna i precyzyjna" - dodał.

Alternatywne rozwiązanie zakłada, że "grzebiemy w definicji informacji poufnej, żeby była ona bardziej precyzyjna. To będzie trudne, bo z tym się zmagają regulatorzy od kilkudziesięciu lat, ale za to im się płaci, żeby nie przerzucali problemu na rynek, tylko znaleźli rozwiązanie".

"W ankiecie dla emitentów pytamy o definicje, sankcje, chcemy doprecyzować kwestię opóźniania publikacji informacji poufnej, pytamy o sens listy osób blisko związanych i listy insiderów. W każdym kraju inaczej się do tego podchodzi, będziemy chcieli doprecyzować zapisy na poziomie unijnym" - powiedział Kachniewski.

Prezes poinformował, że finalizowane są propozycje zmian w wysokościach sankcji, co wynika nie tyle z konsultacji na polskim rynku, ale z dyskusji między organizacjami skupiającymi emitentów w Brukseli.

"To jest kwestia odejścia od kwot na rzecz procentów. Tam, gdzie są tylko kwoty, jak w przypadku sankcji na osoby fizyczne, kary sięgnąć mogą 1 mln euro. Taka sankcja może oznaczać konieczność ogłoszenia upadłości konsumenckiej. Nie chcemy też odnosić się do wysokości przychodów, bo wtedy taka sankcja inaczej boli spółki w zalezności, w jakiej branży działają, bo w jednych branżach rentowność wynosi 60 proc., a w innych jest na poziomie kilku procent" - powiedział.

"Chcemy więc odnosić wysokość sankcji do wielkości kapitalizacji spółki, a nie do wartości jej obrotów. Te propozycje w ciągu najbliższych dni powinny się finalizować. Wśród pytań, które zadajemy emitentom, są też pytania dotyczące wysokości i tego, do czego odnosić sankcje, żeby było bardziej sprawiedliwie" - dodał.

Kachniewski zwraca uwagę, że na rynkach europejskich nie ma takich spółek jak na GPW, gdyż tam przeważają duże firmy, a w Warszawie notowane są głównie małe i średnie przedsiębiorstwa, które operują zupełnie innymi wartościami. Na rynkach rozwiniętych zasada proporcjonalności sankcji jest oczywista, dotyczy nie tylko samych sankcji, ale i niektórych wymogów.

"Jest oczywiste, że żaden nadzorca nie nałoży sankcji, która byłaby istotnie szkodliwa dla nadzorowanego podmiotu, bo to działa niekorzystnie przede wszystkim dla inwestorów. U nas widzimy, że od paru miesięcy nadzorca przyzwyczaja nas do zupełnie nowej ilości zer przy sankcjach i zakładam, że ta proporcjonalność jest postrzegana inaczej" - powiedział.

Prezes SEG wskazał, że praktyka stosowania MAR w poszczególnych krajach okazała się bardzo rozbieżna, w tym m.in. w zakresie prowadzenia list dostępu do informacji poufnej, transakcji menedżerów, czy konieczności prowadzenia list osób blisko związanych. W związku z powyższym z inicjatywy SEG powstała w ramach europejskiej organizacji EuropeanIssuers macierz rozbieżności, będąca podstawą późniejszych inicjatyw legislacyjnych.

"Nie możemy przenosić MAR jeden do jednego z powodów wielkości rynku i zupełnie innej interpertacji przepisów u nas i na rynkach rozwiniętych" - dodał.

Piotr Rożek (PAP Biznes)