Zgarnij zniżkę 40%
Nowość! 💥 Skorzystaj z ProPicks i zobacz strategię, która pokonała S&P 500 o +1,183% Zdobądź 40% ZNIŻKĘ

Brak chipów boli już nie tylko motoryzację

Opublikowano 12.11.2021, 07:36
Nowa postpandemiczna normalność pokazuje pazury. Na rynku motoryzacyjnym narasta zapaść spowodowana brakami półprzewodników wykorzystywanych w samochodach. I wiele wskazuje, że na unormowanie sytuacji producentom aut i ich nabywcom przyjdzie poczekać przynajmniej do końca I półrocza 2022 r., a może i dłużej.

Gdy w lutym publikowaliśmy w „Obserwatorze Finansowym” artykuł o zapaści na rynku dostaw półprzewodników dla motoryzacji – wśród ekspertów panowała nadzieja, że problem zostanie rozwiązany w II półroczu 2021 r. Dziś wiadomo, że te nadzieje się nie ziszczą. Półprzewodników wykorzystywanych w samochodach osobowych – mimo licznych zabiegów ze strony producentów aut, deklaracji dobrej woli ze strony firm produkujących półprzewodniki oraz wykorzystywania przez nie (jeśli nie przeszkadzają im w tym pandemiczne ograniczenia) pełnych mocy – jak brakowało, tak brakuje.

Chipowa hossa

Podażowy kryzys, który zaczął się od motoryzacji, rozlał się na inne branże, w tym produkcję komputerów PC oraz sprzętu telekomunikacyjnego. Susquehanna International Group poinformowała niedawno, że czas oczekiwania na dostawy chipów do fabryk wzrósł z około 12 tygodni przed pandemią do średnio 22 tygodni w październiku, a w przypadku mikrokontrolerów potrzebnych przemysłowi motoryzacyjnemu nawet do 38 tygodni.

Mimo, że tegoroczny wzrost mocy produkcyjnych chipów był stosunkowo niewielki – spośród największych producentów dużą fabrykę w austriackim Villach uruchomił niemiecki Infineon; zakład w Dreźnie uruchomił też Robert Bosch – to przychody branży rosną. Producenci praktycznie w pełni wykorzystują dostępne moce i podnoszą ceny.

Według zgodnych przewidywań analityków, wartość światowej produkcji półprzewodników w tym roku wzrośnie o kilkanaście procent i przekroczy 500 mln dolarów. Analitycy IDC mówią wręcz o wzroście o 17,3 proc. do 544 mld dolarów w 2020 r.

W III kwartale przychody ze sprzedaży półprzewodników Samsunga były o 40 proc. wyższe niż w tym samym okresie rok wcześniej i wyniosły 26,4 bln wonów (22,5 mld dolarów). Intel (NASDAQ:INTC) zwiększył przychody o 5 proc. do 18,1 mld dolarów.

Infineon, czołowy producent chipów dla motoryzacji odnotował w letnich miesiącach 25 proc. wzrost przychodów do 2,7 mld euro (3,1 mld dolarów). Wzrost byłby większy, gdyby nie związane z pandemią ograniczenia produkcji w malezyjskiej fabryce w Melaka oraz nadal odczuwalne przez fabrykę w Austin w Teksasie skutki lutowej burzy śnieżnej i wywołanym nią blackoutem.

Firma badawcza VLSI Research prognozuje, że w końcu dekady wartość sprzedaży półprzewodników przekroczy 1 bln dolarów. Popyt napędzany będzie przez sztuczną inteligencję, Internet Rzeczy, rozszerzoną rzeczywistość, telekomunikację, a także motoryzację.

Według Gartnera w latach 2020-2025 rynek półprzewodników przeznaczonych dla motoryzacji (z wyłączeniem pamięci) będzie rósł średniorocznie o ponad 20 proc. – głównie za sprawą zwiększania się liczby elementów elektronicznych instalowanych w autach.

W 2021 r. statystyczne auto wykorzystywało – według danych IHS Markit – ponad 2 tys. układów scalonych. W autach elektrycznych – ich produkcja będzie rosła kosztem aut z silnikami spalinowymi – liczba układów jest dwukrotnie większa. Wprowadzenie na rynek aut autonomicznych oznacza kolejne podwojenie liczby chipów w autach.

Chipowa zapaść

Niedobory półprzewodników uderzają w producentów aut, a także w konsumentów. Ci pierwsi płacą za nie więcej i są zmuszeni do zmniejszania produkcji. Ci drudzy, więcej płacą za nowe samochody i często muszą na nie czekać kilka miesięcy.

Obserwowane w styczniu i lutym przerwy w produkcji aut stały się elementem nowej rzeczywistości koncernów motoryzacyjnych. Niektórzy producenci zamiast zamykać fabryki skracają czas pracy. Część z nich zdecydowała się na montowanie nie w pełni wyposażonych aut i magazynowanie na fabrycznych placach do czasu zainstalowania brakujących elektronicznych elementów. Planiści koncernów motoryzacyjnych kalkulują, dla których modeli samochodów chipów nie może zabraknąć, a które dotkną ograniczenia produkcji. Celem jest utrzymanie poziomu przychodów i – o ile się tylko da – zysków.

W III kwartale niemiecki Daimler, największy światowy producent aut luksusowych postawił na najdroższe samochody ze swej oferty, czyli maybachy oraz mercedesy klasy S, G, a także GLE i GLS. Ich produkcja i sprzedaż wzrosły. Dzięki temu, mimo 30,5 proc. spadku liczby sprzedanych mercedesów do 435 tys. sztuk, przychody grupy w trzech letnich miesiącach spadły jedynie o 0,5 proc. do 40,3 mld euro.

Grupa Volkswagen, drugi światowy producent aut, przyjęła podobną strategię. Kosztem budżetowych marek takich jak Seat, Skoda i Volkswagen koncern utrzymywał produkcję aut z najwyższej półki, czyli Porsche i Audi, a także produkowanych przez Volkswagena (DE:VOWG) aut elektrycznych na baterie. W skali całej grupy liczba dostarczonych aut w III kwartale spadła o 24,5 proc. do 1,97 mln, a wyprodukowanych o 35,1 proc. do 1,59 mln. Przychody były o 4,1 proc. niższe niż rok wcześniej i wyniosły 56,9 mld euro.

Skoda to jeden z producentów, który zdecydował się na montowanie niekompletnych samochodów. Teraz priorytetem dla firmy jest ich skompletowanie i wprowadzenie do sprzedaży. W październiku niemiecka grupa ogłosiła, że Skoda od 18 października do końca roku „znacząco ograniczy, a nawet wstrzyma produkcję”. W samym końcu października właściciel Skody poinformował, że zmienia decyzję i „uruchamia większość linii produkcyjnych”.

O dostosowywania programu produkcji do niedoborów półprzewodników przyznaje się też BMW, właściciel takich marek jak BMW, Mini i Rolls-Royce. W III kwartale sprzedaż rolls-royce’ów, na które popyt był wysoki na całym świecie, wzrosła o niemal 22 proc. do 1329 sztuk, aut elektrycznych o 43,1 proc. do 78,3 tys. sztuk. W dół poszła sprzedaż mini (o 25 proc. do 67 tys. sztuk) i BMW (o 10,3 proc. do 525 tys. sztuk). W skali grupy spadek sprzedaży wynosił 12 proc.

Przychody Ford (NYSE:F) Motor w III kwartale były o niemal 5 proc. niższe niż rok wcześniej i wyniosły 35,7 mld dolarów. Kwartalna liczba dostarczonych aut spadła o 14 proc. do nieco ponad 1 mln sztuk. Grupa, która III kwartał zaczęła z 60-70 tys. niedokończonych, czekających na chipy aut, w końcu września miała ich na placach już tylko 27 tys., a John Lawler, dyrektor finansowy producenta, oczekuje, że w końcu roku będzie to 5 tys.

General Motors (NYSE:GM), który w III kwartale odnotował 24,5 proc. spadek przychodów do 26,8 mld dolarów (liczba dostarczonych aut spadła do 1,3 mln z 1,79 mln rok wcześniej) zdecydował się na podniesienie cen i dał priorytet produkcji aut o wyższej rentowności.

Stellantis – producent powstały z połączenia Fiat Chrysler Automobiles i PSA Group – poinformował, że w III kwartale jego sprzedaż spadła o 14 proc. do 32,6 mld euro, a liczba dostarczonych aut zmniejszyła się w tym okresie o 27 proc. do nieco ponad 1,13 mln. Koncern zawiesił produkcję Opli w fabryce w niemieckim Eisenach.

W Toyotę, największego światowego producenta samochodów osobowych, niedobory uderzyły dopiero w końcu III kwartału. We wrześniu japońska grupa odnotowała 39 proc. spadek produkcji do 842 tys. sztuk i zapowiedziała, że niższa o ok. 15 proc. od ubiegłorocznej produkcja utrzyma się w dwóch kolejnych miesiącach. Honda we wrześniu była jeszcze na plusie, ale zapowiedziała spadek produkcji w kolejnych miesiącach. Spadku w październiku i listopadzie i to o ok. 30 proc. oczekuje także Nissan.

Szacunki z pierwszych miesięcy roku, że z powodu niedoboru półprzewodników globalna produkcja samochodów osobowych zmniejszy się o ok. 2,2 mln sztuk są już nieaktualne. Richard Palmer, dyrektor finansowy Stellantis ocenia, że w skali roku z powodu braku chipów z taśm grupy nie zjedzie 1,4 mln aut. Japońskie koncerny motoryzacyjne liczą się ze zmniejszeniem produkcji łącznie o 1,3 mln sztuk. Biorąc pod uwagę ubytki w produkcji innych firm, wydaje się pewne, że spadek przekroczy 4 mln sztuk.

Zmiany średnio i długoterminowe

Poza doraźnymi działaniami producenci aut i dostawcy podejmują ruchy średnio i długoterminowe.

GlobalFoundries, producent półprzewodników na zlecenie, twierdzi że klienci decydują się na długoterminowe umowy połączone z przedpłatami i opłatami za rezerwację mocy produkcyjnych. Firma twierdzi, że ma już zarezerwowane moce do 2023 r. Do niedawna dominowały wygodne dla klientów umowy kwartalne, które w II kwartale 2020 r. umożliwiły ścięcie dostaw, gdy załamała się sprzedaż aut, ale stały u podstaw obecnych kłopotów z podażą, bo zwolnione wówczas moce zajęli inni i motoryzacja stanęła na końcu półprzewodnikowej kolejki.

Malezyjscy producenci – kraju, który jest jednym z hubów produkcji półprzewodników dla motoryzacji – sygnalizują, że klienci decydują się na umowy typu „odbieraj albo płać”, co oznacza, że ryzyko ewentualnego niewykorzystania zamówionych mocy przenoszą na siebie.

Niemiecki dostawca części motoryzacyjnych Robert Bosch ogłosił, że w latach 2022-2023 zainwestuje 400 mln euro w zwiększenie mocy produkcyjnych chipów w fabrykach w Niemczech i Malezji.

Zdaniem Helmuta Gassela, członka zarządu Infineon, branża motoryzacyjna będzie musiała odejść od stosowanego od dziesięcioleci modelu just-in-time, który dawał jej elastyczność w zamówieniach i obniżał koszty magazynowania, na rzecz tworzenia zapasów w łańcuchu dostaw.

Helmut Gessel zwraca też uwagę, że mocy produkcyjnych nie da się zwiększyć z dnia na dzień. Budowa fabryki w Villach trwała od 2018 do 2021 r. Ogłaszane w ostatnich kilkunastu miesiącach inwestycje branży – Infineon chce je zwiększyć w 2022 r. o 50 proc. do 2,4 mld euro – dadzą efekty najwcześniej w końcu 2022 r., a wiele dopiero w 2023 i 2024 r.

Bardzo ciekawą decyzję podjął południowokoreański Hyundai (jest też właścicielem marki Kia). Firma, która jeszcze latem 2020 r. zidentyfikowała potencjalne problemy z chipami i zaczęła gromadzić ich zapasy, dzięki czemu niemal bezboleśnie przeszła przez dotychczasowy okres niedoborów, zapowiedziała, że będzie projektować własne chipy, aby zmniejszyć zależność od producentów.

Kiedy to się skończy

W ocenie analityków i samych koncernów motoryzacyjnych podażowy kryzys powinien zakończyć się w 2022 r. Opinie, czy będzie to I połowa, czy jednak końcówka roku są podzielone. Najbardziej pesymistyczni są malezyjscy producenci chipów. Ich zdaniem wypełnianie luki może potrwać nawet dwa, trzy lata. Zwracają uwagę, że produkcja dla motoryzacji, w której wykorzystuje się głównie starsze technologie, od lat jest niedoinwestowana.

Według Forda, dostępność półprzewodników w Ameryce Północnej poprawiła się już w lecie. Jednocześnie firma ocenia, że w skali globalnej luki w podaży znikną dopiero w 2022 r., a być może dopiero w 2023 r. Infineon jest zdania, że niedobory potrwają nawet przez cały 2022 r. Podobne oczekiwania ma Daimler. Mary Barra, prezes GM sądzi, że koncern niedobory przestanie odczuwać w I połowie przyszłego roku. Na połowę roku liczy też Markus Duesmann, szef Audi.

Nie tylko motoryzacja

Druga połowa roku pokazuje, że kryzys podaży chipów nie dotyczy tylko motoryzacji. Kłopoty z ciągłością dostaw mają m.in. producenci sprzętu telekomunikacyjnego. I ci nastawieni na urządzenia sieciowe, w tym 5G, tacy jak Nokia, i ci którzy produkują urządzenia dla klientów końcowych, w tym smartfony, tacy jak Samsung i Apple.

– Problemy związane z łańcuchem dostaw i niedoborem komponentów w końcu dopadły rynek smartfonów, który do tej pory wydawał się niemal odporny na ten problem, pomimo jego negatywnego wpływu na wiele innych branż – powiedziała Nabila Popal dyrektor ds. badań w firmie analitycznej IDC.

Gadjo Sevilla, analityk w Insider Intelligence ocenia, że nim sytuacja się poprawi, skutki niedoborów będą się pogłębiać i na rynku konsumenckim dojdzie do wzrostu cen smartfonów. Według firmy badawczej Counterpoint Research, najwięksi producenci smartfonów w III kwartale otrzymywali jedynie ok. 70 proc. zamówionych komponentów.

Tim Cook, szef Apple (NASDAQ:AAPL), powiedział analitykom, że firma z powodu zakłóceń w łańcuchu dostaw w III kwartale 2021 r. utraciła 6 mld dolarów przychodów i zasygnalizował, że kłopoty z dostawami półprzewodników utrzymają się także w kolejnym kwartale.

O ile Apple, który koncentruje się na najdroższych smartfonach, odnotował w III kwartale – według IDC – niemal 21 proc. wzrost ich sprzedaży do 50,4 mln sztuk, to sprzedaż oferującego pełną gamę telefonów Samsunga – głównie z powodu braku chipów – spadła w tym okresie o 14 proc. do 69 mln sztuk. Trzeci gracz na rynku – chińskie Xiaomi (HK:1810) – odnotował spadek o 5 proc. do 44,3 mln sztuk.

W ocenie IDC, kłopoty z chipami i komponentami elektronicznymi spowodowały w III kwartale spadek światowej sprzedaży smartfonów o 6,7 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2020 r. – do 331 mln sztuk. Oczekiwano spadku o 2,9 proc. Według IDC, w branży telekomunikacyjnej w najbliższych kwartałach nie należy oczekiwać poprawy podaży chipów.

Producenci sprzętu, by złagodzić niedobory, opóźniają wprowadzanie na rynek nowych modeli smartfonów oraz decydują się na zmiany konstrukcyjne w już produkowanych urządzeniach, np. zastępując trudnodostępne wersje mobilnych procesorów wersjami łatwiejszymi do kupienia, ale mniej wydajnymi. Apple – jak twierdzą media – by zapewnić części do produkcji iPhone 13, ograniczył produkcję tabletów iPad, a także starszych modeli iPhone.

“Artykuł pochodzi ze strony obserwatorfinansowy.pl”

Author : Tomasz Świderek

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

Najnowsze komentarze

Brak zasięgu - handlarze skupują smartfony zablokowane przez Plusa.
Zainstaluj nasze aplikacje
Zastrzeżenie w związku z ryzykiem: Obrót instrumentami finansowymi i/lub kryptowalutami wiąże się z wysokim ryzykiem, w tym ryzykiem częściowej lub całkowitej utraty zainwestowanej kwoty i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestorów. Ceny kryptowalut są niezwykle zmienne i mogą pozostawać pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak zdarzenia finansowe, polityczne lub związane z obowiązującymi przepisami. Obrót marżą zwiększa ryzyko finansowe.
Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu handlu instrumentami finansowym lub kryptowalutami należy dogłębnie zapoznać się z ryzykiem i kosztami związanymi z inwestowaniem na rynkach finansowych, dokładnie rozważyć swoje cele inwestycyjne, poziom doświadczenia oraz akceptowalny poziom ryzyka, a także w razie potrzeby zasięgnąć porady profesjonalisty.
Fusion Media pragnie przypomnieć, że dane zawarte na tej stronie internetowej niekoniecznie są przekazywane w czasie rzeczywistym i mogą być nieprecyzyjne. Dane i ceny tu przedstawiane mogą pochodzić od animatorów rynku, a nie z rynku lub giełdy. Ceny te zatem mogą być nieprecyzyjne i mogą różnić się od rzeczywistej ceny rynkowej na danym rynku, a co za tym idzie mają charakter orientacyjny i nie nadają się do celów inwestycyjnych. Fusion Media i żaden dostawca danych zawartych na tej stronie internetowej nie biorą na siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody poniesione w wyniku inwestowania lub korzystania z informacji zawartych na niniejszej stronie internetowej.
Zabrania się wykorzystywania, przechowywania, reprodukowania, wyświetlania, modyfikowania, przesyłania lub rozpowszechniania danych zawartych na tej stronie internetowej bez wyraźnej uprzedniej pisemnej zgody Fusion Media lub dostawcy danych. Wszelkie prawa własności intelektualnej są zastrzeżone przez dostawców lub giełdę dostarczającą dane zawarte na tej stronie internetowej.
Fusion Media może otrzymywać od reklamodawców, którzy pojawiają się na stronie internetowej, wynagrodzenie uzależnione od reakcji użytkowników na reklamy lub reklamodawców.
Angielska wersja tego zastrzeżenia jest wersją główną i obowiązuje zawsze, gdy istnieje rozbieżność między angielską wersją porozumienia i wersją polską.
© 2007-2024 - Fusion Media Limited. Wszelkie prawa zastrzeżone.