Investing.com - Niemal rok temu Fed wytoczyła ciężką artylerię w postaci podwyżek stóp procentowych, podnosząc je cztery razy z rzędu o 75 punktów bazowych. Wczoraj najprawdopodobniej zakończył się ten najbardziej agresywny cykl stóp procentowych od lat 80. A jednak S&P 500 pozostaje od tamtej pory zasadniczo bez zmian. Rynki albo mają fałszywe poczucie bezpieczeństwa, że uniknęliśmy najgorszej katastrofy monetarnej ostatniego stulecia, albo są w błędzie. Przewodniczący Fed - Powell skłania się ku temu pierwszemu mówiąc zaledwie wczoraj na konferencji prasowej po decyzji Fed w sprawie stóp procentowych, że recesja nie jest jego scenariuszem bazowym. Rynki obligacji nie są jednak takie pewne.
Kontrakty terminowe nadal zakładają, że Fed zacznie obniżać stopy procentowe w ciągu najbliższych pięciu miesięcy nawet po tym, jak wczoraj FOMC podniosła stopy procentowe o 25 punktów bazowych, a Powell powtórzył swoje stanowisko „wyższe stopy procentowe na dłużej”.
Na posiedzenie 14 czerwca rynki wyceniają 88,7% szansę, że Rezerwa Federalna pozostawi docelowy zakres funduszy Fed na poziomie 5 - 52,5% i 0-procentową szansę, że Fed zdecyduje się na kolejną podwyżkę stóp procentowych o 25 punktów bazowych.
Nieco inny obraz wyłania się w przypadku posiedzenia FOMC zaplanowanego na 26 lipca; tutaj istnieje 46,4% prawdopodobieństwo, że główna stopa procentowa pozostanie na niezmienionym poziomie 5 do 52,5% i już 49,7% prawdopodobieństwo, że Fed obniży stopy procentowe o 25 punktów bazowych na tym spotkaniu. Podobnie jak w czerwcu, podwyżka stóp bazowych w lipcu jest uznawana za całkowicie nierealną.
Od września zapowiada się naprawdę ciekawie, przynajmniej zgodnie z obecnymi oczekiwaniami, ponieważ mamy prawie 50% prawdopodobieństwo, że kluczowe stopy procentowe będą o 25 pb niższe, niż obecnie i nawet 35,6%, że będą o 50 pb niższe, niż obecnie. Takie same lub wyższe stopy obstawia 14,3%.
Reasumując, kontrakty terminowe nadal wskazują, że Fed dokona pierwszych obniżek stóp procentowych w ciągu najbliższych pięciu miesięcy. Rynek obligacji przedstawia podobny obraz, a 6-miesięczne bony przynoszą 5,12% podczas, gdy jednoroczne papiery wartościowe dają 4,71%. Obligacje rządowe z dwuletnim terminem wykupu, które są szczególnie wrażliwe na stopy procentowe przynoszą 3,83%. Przesłanie Powella, że stopy procentowe powinny zostać zamrożone na obecnym wysokim poziomie przez dłuższy czas najwyraźniej nie trafia do tych rynków. Zamiast tego sugerują one, że gospodarka USA dość szybko się schładza, a Fed będzie zmuszona obniżyć stopy procentowe, zanim jesienią spadną pierwsze liście z drzew.
W dniu wczorajszym, Powell pośrednio potwierdził, że ryzyko recesji jest wysokie, słynnymi złowrogimi słowami „Tym razem może być inaczej”. Jego zdaniem gospodarka USA, a zwłaszcza rynek pracy, pozostają silne i pewnie ma w tym trochę racji. W końcu Fed podniosła stopy procentowe o 50 punktów procentowych w nieco ponad rok, a mimo to stopa bezrobocia pozostaje niska, zaś popyt na pracę pozostaje wysoki. Stopniowo pojawiają się jednak pierwsze rysy na skądinąd prężnym rynku pracy, na co wskazuje rosnąca liczba wniosków o zasiłek i spadająca liczba wakatów.
S&P 500 może nie odzwierciedlać takiego scenariusza z hojną wyceną oczekiwanego wskaźnika P/E na poziomie, 19 do 20, ale zarówno znacznie większy rynek obligacji rządowych jak i kontrakty terminowe na fundusze federalne mówią: obniżki stóp jeszcze w tym roku, prawdopodobnie mądrze przewidując wejście w recesję. I nie tylko rynki obligacji mówią: uwaga niższe stopy procentowe są na horyzoncie. Zaledwie wczoraj Euro osiągnęło nowe roczne maksimum w stosunku do dolara amerykańskiego.
Ale tym, którzy wskazują teraz palcem S&P 500 i mówią, że wciąż znajduje się powyżej 4000 punktów i nie wskazuje jeszcze na początek recesji powiem tylko, że Powell na swojej wczorajszej konferencji prasowej ostrzegał przed dalszym spadkiem marż zysku w związku z powrotem do równowagi między podażą a popytem. Stoi to w wyraźnej sprzeczności z szacunkami analityków, którzy nadal przewidują rekordowe zyski na koniec roku dla S&P, 500 mimo, że gospodarka USA rozwija się poniżej trendu.